
Większość dzieci ma trudności z matematyką – nawet przy podstawach tej nauki pojawia się problem: nie ma sposobu, aby maluchy nauczyły się tabliczki mnożenia.
Jeśli spojrzysz na okładkę zeszytu ucznia, prawdopodobnie zobaczysz następujący obraz.

Jeszcze gorsze są zeszyty starszych uczniów – w ogóle nie ma na nich tabliczki mnożenia. Zamiast tego istnieje wiele niepotrzebnych i pozbawionych znaczenia formuł.
Prawdopodobnie będziesz się spierać: co jest takiego złego w notebookach? Niczego nie podejrzewający rodzice widzą, że jest tam tabliczka mnożenia. Widział to samo w swoich notatnikach, więc czego tu nie ma?
Problem w tym, że to NIE jest tabliczka mnożenia.
Tabliczka mnożenia powinna wyglądać następująco:

Ta tabela jest czasami nazywana tabelą pitagorejską. Nie możesz nawet spojrzeć na górny wiersz i lewą kolumnę – tylko ten prostokąt.
Po pierwsze, to naprawdę stół. Po drugie, jest dużo ciekawszy, więc nauka jest łatwiejsza!
Żadnego dziecka nie interesuje „tradycyjna” tabliczka mnożenia, a nawet najbardziej inteligentni nie potrafią znaleźć w niej regularności i innych ciekawych „haczyków”.
Kiedy nauczyciel mówi uczniom, że muszą nauczyć się tabliczki mnożenia, dzieci nie widzą przed sobą żadnej tablicy – od razu zdają sobie sprawę, że matematyka to nauka, w której zwykłe rzeczy nazywa się jakoś inaczej, że wszystko jest winne i nic nie jest możliwe do zrozumienia. I wszystko musi być zrobione tak, jak się mówi, a nie w sposób, w jaki miałoby to sens.
Co sprawia, że stół pitagorejski jest lepszy?
- Po pierwsze, nie ma „szumu informacyjnego”, czyli warunków i przykładów po lewej stronie.
- Po drugie, musisz tutaj trochę odwrócić głowę. Wszakże nigdzie nie jest nawet napisane, że to tabliczka mnożenia. Tylko stół i wszystko.
- Po trzecie, jeśli dziecko jest stale pod ręką, podświadomie nauczy się wszystkich tych liczb. Nigdy nie odpowie „55” na pytanie „Ile to będzie 7×7?” – w tabeli takiej liczby nie było.
- Tylko dzieci z wyjątkowo dobrą pamięcią mogą szybko nauczyć się „tradycyjnej” tabliczki mnożenia.
